samotna wyprawa rowerowa Grzegorza Martyny z Lesiec w relacji jego bratanicy Emilii Martyny
Mapa trasy rowerowej
28.04 - 1 dzień wyprawy rowerowej do Rzymu
Pan Grzegorz przejechał dziś 186 kilometrów i dojechał do Rzeszowa, zatrzymał się u znajomego Sławka Sochala pochodzącego z Piotrowic Wielkich.
Czuje się bardzo dobrze i mówi, że "jest świetnie a na drogach niektóre samochody mrugają do niego światłami, kierowcy go pozdrawiają".
29.04 - 2 dzień wyprawy rowerowej do Rzymu
W niedzielę rano wyjechał z Rzeszowa, pogoda była pochmurna i wietrzna.Teren był górzysty, nachylenie drogi to 12%.
Granice Polski ze Słowacją przekroczył około godziny 15 w Barwinku, gdzie zjadł obiad.
Mijając piękne widoki dotarł do miejscowości Giraltovce, i zatrzymał się na nocleg w hotelu.
Podczas jazdy na trasie mijał "Słowacką Dolinę Śmierci" - miejsce jednej z najbardziej zaciekłych bitew pancernych operacji dukielsko – preszowskiej, pomiędzy wojskami Armii Czerwonej i Wermachtu (II Wojna Światowa) - zdjęcie z pomnikiem przedstawiającym radziecki czołg T-34 taranujący czołg niemiecki.
30.04 - 3 dzień wyprawy rowerowej do Rzymu
Dzisiaj przejechał 141 kilometrów. Teren był bardzo górzysty, czasem poruszał się nawet z prędkością tylko 7,8 km/h. Droga była kręta, a zjazdy bardzo strome.
Część trasy pokonał drogą ekspresową. Na jednym z postojów spotkał rodzinę z Polski, która jechała na Węgry.
Pogoda była upalna i tylko przez chwile padał deszcz.
Na nocleg zatrzymał się w Rożniawie (w kraju koszyckim) w uroczym miasteczku podobnym do naszego Kazimierza Dolnego.
Zdjęcie jest zrobione pod ratuszem w Rożniawie.
01.05 - 4 dzień wyprawy rowerowej do Rzymu
Granice z Węgrami przekroczył o 8:36.Teren był raczej płaski, pogoda sprzyjała wiec jechało mu się dobrze, w sumie przejechał 183 kilometry.
Z Węgrami trudno mu się porozumieć, ale pomagają mu jak mogą rysując drogę na kartce, nawet policjant rysował długopisem po ręce. Jadąc przez wioski i małe miasteczka widział ubrane przed domami brzózki we wstążki i baloniki, które oznaczały, że mieszka tu panna na wydaniu.
Na nocleg zatrzymał się w Hatvanie. Zdjęcie jest zrobione na przejściu granicznym.
02.05 - 5 dzień wyprawy rowerowej do Rzymu
Dzisiaj przejechał 130 kilometrów. Do Budapesztu dojechał około godziny 10:00. Zwiedzał miasto rowerem, spotkał wielu Polaków, którzy go serdecznie pozdrawiali i podziwiali jego wyczyn, Węgrzy również pokazywali kciuk do góry.
Gdy zapytał młodego chłopaka na rowerze o drogę ten pojechał z nim aż 3 kilometry i pokazał mu jak ma dalej jechać.
Droga była dzisiaj płaska a wiatr z boku, ale upał dawał mu się znaki. Na nocleg zatrzymał się w Szekehfehervar.
Zdjęcie jest zrobione w Budapeszcie
03.05 - 6 dzień wyprawy rowerowej do Rzymu
Dzisiaj przejechał 155 kilometrów.
Około 10:00 rano dojechał nad jezioro Balaton. Kiedy poprosił turystów o zrobienie zdjęcia okazało się, że są to Polacy z Warszawy. Jezioro jest przepiękne zrobiło na nim ogromne wrażenie.
Pod wrażeniem była też właścicielka lokalu, którego zjechał na obiad kiedy dowiedziała się ile już zrobił kilometrów rowerem, wykrzykiwała coś po węgiersku do kucharza ale zrozumiał tylko ,,O Matko Boska”, zjadł tam przepyszny gulasz i ruszył dalej.
Trasa była łatwa, chociaż były ubytki w drodze ale na szczęście wiatr wiał w plecy a pogoda była piękna, około godziny 14 minął Balaton. Na nocleg zatrzymał się w hotelu w Nagykanizsa.
04.05 - 7 dzień wyprawy rowerowej do Rzymu
Dzisiaj przekroczył aż dwie grancie: Węgry-Chorwacja i Chorwacja-Słowenia.
W Chorwacji na stacji benzynowej zapytał jakąś kobietę o drogę, okazała się Chorwatką, która pracuje i mieszka w Warszawie a teraz jest na urlopie. Zaprosiła go na kawę i poprosiła żeby opowiedział o jego wyprawie, cieszył się, bo miał okazję porozmawiać po polsku.
Po drogach w Słowenii jechało mu się dobrze jednak po raz pierwszy w trasie złapała go ulewa i dlatego musiał wcześnie zatrzymać się na postój. Podczas deszczu radził sobie jak mógł nawet schował się pod wolnostojącą naczepą tira.
Ale i tak przejechał dużo, bo 132 kilometry i tym samym przekroczył 1000 kilometrów a dokładnie na liczniku ma 1074 kilometry czyli jest już za połową. Na nocleg zatrzymał się w hotelu w miejscowości Slovenska Bistrica.
05.05 - 8 dzień wyprawy rowerowej do Rzymu
Dziś rano pogoda poprawiła się i jechało mu się bardzo dobrze.
Droga jednak robi się coraz bardziej stroma, nachylenie sięgało nawet 18%, ale widoki rekompensują trud wyjeżdżania pod górki.
Były także bardzo miłe niespodzianki, Polacy jak się okazuje są wszędzie, na drodze zatrzymał się bus, z którego wysiadł młody chłopak witając się słowami: „Jak miło spotkać rodaka”.
Dużo radości sprawili mu też miejscowi, bo gdy wyszedł ze sklepu przywitali go oklaskami i okrzykami ,,Wiwat”. Dodało mu to sił i przejechał 143 kilometry. Na nocleg zatrzymał się w hotelu w miejscowości Zaplana.
06.05 - 9 dzień wyprawy rowerowej do Rzymu
Dzisiaj przejechał 132 kilometry. Ostatnie kilkadziesiąt kilometrów w Słowenii wiodły przez wysokie góry, poruszał się z prędkością 6,7 km/h. Granice z Włochami przekroczył około 11:30. Kluczył trochę po granicznym miasteczku, pytając o drogę, w końcu dwoje rowerzystów poprowadziło go kawałek i wskazało mu drogę do Wenecji. Pytali ile dni już jest w podróży na pożegnanie poklepali go po plecach i podnosili kciuki do góry.
Droga we Włoszech była już znacznie prostsza. Mijał wielu rowerzystów, którzy pozdrawiali go wołając ,,Ciao” i podnosząc rękę do góry. Poranne górki i włoski upał dały mu się we znaki, dlatego wcześniej zjechał na nocleg w hotelu w okolicach miejscowości Portogruaro.
07.05 - 10 dzień wyprawy rowerowej do Rzymu Grzegorza Martyny
Dzisiejsza droga była łatwa. Zachwycały go widoki, w odległości 5-10 kilometrów widział ośnieżone szczyty Alp. Dalej mijał niezliczone plantacje winogron a w powietrzu unosił się zapach wina.
Około godziny 13:00 dojechał do Wenecji. Pozwiedzał trochę i ruszył dalej. Za Wenecją wzdłuż jego trasy, ciągnął się kanał rzeczny aż do miejscowości Choggia, w której zatrzymał się na nocleg.
Przejechał dziś 135 kilometrów, oczywiście spotkał w czasie drogi Polaka, który robił zakupy w tym samym markecie, pogratulował mu i życzył powodzenia.
08.05 - 11 dzień wyprawy rowerowej do Rzymu Grzegorza Martyny
Grzegorz przejechał dziś 131 kilometrów.
Trasa była łatwa, więc jechało mu się bardzo dobrze. Przez długi czas, po swojej lewej ręce wiedział Morze Adriatyckie a dalej ujścia rzek do morza. Było bardzo ciepło, ale pochmurno, więc upał nie był aż tak uciążliwy, jedyne co mogło przeszkadzać to niezbyt przyjemny zapach w powietrzu.
Dziś pierwszy raz, zatrzymała go policja ponieważ okazało się, że nie może jechać po tej trasie, gdyż prowadzi ona na autostradę. Kazali mu jechać do centrum miasta a dopiero stamtąd kierować się do Rimini.
Na trasie mijało go dużo polskich tirów, których kierowcy pozdrawiali go trąbieniem.
Na nocleg zatrzymał się w hotelu w miejscowości Savio di Ravenna.
09.05 - 12 dzień wyprawy rowerowej do Rzymu Grzegorza Martyny
Dzisiaj teren już dużo bardziej wymagający, górzysty. Rano przejeżdżał przez znaną miejscowość wypoczynkową Rimini a następnie minął San Marino.
Jechał przez urokliwe małe miasteczka po drodze złapał go najpierw mały deszczyk a potem rozpętała się burza, którą przeczekał w przydrożnym barze.
Przejeżdżał przez wspaniały kanion skalny, ale po raz pierwszy od wyjazdu złapał kapcia .W naprawie pomagało mu dwóch Włochów. I jakby tego było mało nie ujechał 20 km i znów kapeć! Na szczęście udało się i temu zaradzić i po przejechaniu 152 km zatrzymał się na nocleg w hotelu w miejscowości Furlo.
10.05 - 13 dzień wyprawy rowerowej do Rzymu Grzegorza Martyny
Dziś przejechał 156 km. Chociaż nie jechało mu się zbyt dobrze ze względu na fatalną nawierzchnię dróg. Przejeżdżał też przez kilka tuneli i pod wieloma wiaduktami. Za to widoki były przecudne. Małe miasteczka usytuowane na zboczach gór tworzą niezwykle malownicze obrazki.
Ludzie, których pytał o drogę zawsze mili i chętnie służyli pomocą. Na stacji benzynowej spotkał Włocha, który był zafascynowany jego wyprawą, nie dowierzał i robił mnóstwo zdjęć.
Dwa razy złapała go ulewa, ale chociaż przemókł i zmarzł jechał dalej, bo sił dodawała mu świadomość, że jutro będzie u celu. Zostało 100 km. Na nocleg zatrzymał się w hotelu w miejscowości Terni.
11.05 - 14 dzień wyprawy rowerowej do Rzymu Grzegorza Martyny
Dziś po przejechaniu 40 kilometrów zobaczył Rzym - cel swojej podróży i chociaż droga nadal była fatalna a górki nie małe to już nie miało znaczenia. O godzinie 14:00 po dwóch tygodniach i 2000 kilometrów, przekroczył bramy wiecznego miasta. Czuł wielkie szczęście i ogromną satysfakcję. Był bardzo wzruszony, bo spełniło się jego marzenie.
W Rzymie zajęła się nim jego koleżanka i sąsiadka z dzieciństwa, która od lat mieszka we Włoszech - Agata Staniak. Zatroszczyła się o jego nocleg w centrum Rzymu dzięki temu będzie mógł choć trochę go poznać.
Rodzina i przyjaciele z całego serca mu gratulują i cieszą się że szczęśliwie dotarł do celu.
Od lutego 1991 roku Towarzystwo Przyjaciół Ziemi Garbowskiej wydaje "Głos Garbowa" - miesięcznik na łamach którego zamieszczane są informacje dotyczące wydarzeń w gminie i regionie, prezentowana jest wielowiekowa historia, a także twórczość artystyczna mieszkańców.